Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 16 czerwca 2014

13 kwiecień - Pilica - Biejków - Warka - 22km

Stęskniony za pływaniem zaproponowałem Tedziowi spontaniczną ,,wyprawę" z Biejkowa do Warki. Dokładnie to miały być Białobrzegi - Warka, ale że Tedzio popływał na Biebrzy, a ja marzyłem o bardzo spokojnym popływaniu bez wiosłowania na tempa skróciliśmy odcinek.
Tedzio wczoraj wieczorem potwierdził mi możliwość przybycia do Warki więc załatwiłem kierowcę (dzięki Dominik) żeby nie kręcić po auta i o 8-mej spotkaliśmy się na miejscu (Warka). Przepakowaliśmy ponton mojego Towarzysza do mnie, odstawiliśmy jego auto w bezpieczne miejsce i wióra do Biejkowa(obok mostu). Jak zwykle Tedzio sprawnie nadmuchał kajak

 Obrazek
Fot. Ted

 i raz dwa jesteśmy na wodzie.

 Obrazek
Fot. Ted

Słonecznie od rana, ciepło, że pod kurtką mam tylko podkoszulek i ta cisza cudowna. Tylko dźwięki natury. Przecudnie. Naprawdę - tak wypocząłem na tym spływiku jakbym był na urlopie. Całkowicie się nie spiesząc (płynęliśmy wolniej od przysłowiowego liścia :lol: ) po około 8 km. zrobiliśmy przerwę na małe ognisko. Upiekliśmy kiełbaski i posilając się gaworzyliśmy .....a to o wyprawie Biebrzą i tak o wszystkim na co przyszła nam ochota.

DSC_0386 (Kopiowanie).jpg
Fot. Czołg

Chciałem podpatrzeć Tedzia jak się pływa w nurcie bo Pilica wypłyci się w lato (zresztą już jest płycej) i kręciliśmy sobie od lewa do prawa bo rzeczka pięknie kręci. I tak nas cwaniura kilka razy oszukała :shock: ;) Po kilku kilometrach dochodzimy wspólnie do wniosku że nas suszy.....po kiełbasie :lol: i zatrzymujemy się na jednej z łach.



Obrazek
Fot. Ted

Odpoczywamy ( choć nie ma po czym :lol: ) i dopada nas pomysł żeby przy takiej pogodzie spłynąć do Wisły. Niestety słoneczko zaszło i zbieramy się z łachy lekko,........ powtarzam lekko podkręcając tempo......tym razem do tempa spływającego liścia :lol:
Lądujemy w Warce na przystani w okolicach mostu kolejowego. Tam sporo osób griluje i odpoczywa. Składamy sprzęt i niestety zaczyna pokrapywać deszczyk. Opad przejściowy, ale zepsuł nam plan bo umówiliśmy się że trochę posiedzimy nad wodą, przesuszymy ponton Tedzia i dopiero poprosimy kierowcę o przyjazd. No trudno. Dalej to standard - udajemy się do pojazdu Tedzia, przepakowanko i po pożegnaniu rozjeżdżamy się ....ja do domu, a Tedzio do Stokrotki po picie bo kiełbasa daje o sobie znać :lol:


Obrazek
Fot. Czołg

To był bardzo miły,  przyjemny i odprężający spływik.

1 komentarz: