Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 września 2014

28/31 sierpnia 2014 - Wieprz - Krasnystaw - Szczekarków - 130 km.



Pomysł na spływ Wieprzem zrodził się na ForumWodnym.pl kilka miesięcy temu. Był zaplanowany na koniec maja, jednak powodzie które dały o sobie znać zepsuły nasze plany. Spływ trzeba było przełożyć. Nie poddajemy się łatwo i zmieniliśmy datę na koniec sierpnia. Tym razem wszystko się ułożyło jak należy a nawet lepiej. Trasa spływu była zaplanowana na odcinku Trawniki - Szczekarków, ale Marek (Pointer) szukał chętnego na rozpoczęcie nieco wcześniej. W Krasnymstawie. Aby kolega nie czuł się samotny postanowiłem mu towarzyszyć. Po wymianie trzech zdań jesteśmy umówieni w Szczekarkowie w dniu 28 sierpnia o godz. 7:33 :)



Wyk. Pointer


Spotykamy się w umówionym miejscu i przejeżdżamy ok. 2 km. do Lubartowa, na parking gdzie zostaje moje auto, a kajak ląduje na samochodzie Marka.







Fot. Pointer


Szybkie, ostatnie zakupy i jedziemy do Krasnegostawu Wodujemy się przy stanicy WOPR. Pogodę do płynięcia mamy dobrą. Słońce nie grzeje, deszcz nie pada - jest w sam raz. Jedynym utrudnieniem jest wiatr wiejący nam cały czas w twarz. A jak wiadomo biednemu wiatr zawsze w oczy to i my przywyknięci :) Rzeka na tym odcinku nie jest ciekawa. Czujemy się jak w rowie melioracyjnym. Nie ma w pobliżu drzew, Wieprz bardzo silnie meandruje, brzegi są wysokie i porośnięte z obydwu stron trzcinami. Odcinek jest mało atrakcyjny widokowo.




Po drodze mijamy kilka mostków w tym jeden który tarasuje nam drogę.Robimy przenoskę, a przerwę wykorzystujemy na króciutki posiłek i za chwilkę jesteśmy znów na wodzie.



Ustalamy z Markiem, że od godz. 17-tej szukamy miejsca na rozbicie namiotów, bo w tych warunkach nie możemy ryzykować dłuższego płynięcia. O zmroku nie znajdziemy nawet miejsca w którym zejdziemy z wody. Przy brzegach jest głęboko, dno jest muliste, a miejsc na wyciągnięcie kajaków z wody jak na lekarstwo.

Z ciekawostek mijamy budowlę hydrotechniczną przy kanale Wieprz - Krzna. Wieprz po lewej stronie.






Fot. Pointer


Udaje się nam po jakimś czasie znaleźć w miarę odpowiednie miejsce gdzie rozbijamy namioty. Jesteśmy gdzieś przed Oleśnikami. Marek wybrał się na poszukiwanie opału i znika na około godzinę. Zaczynam się o niego martwić lecz nagle słyszę nawoływanie mojego imienia. Kolega stracił orientację w zakolach rzeki. Trudny teren.



Opału jest jednak niewiele ponieważ przy rzece jest bardzo mało drzew. Udaje się nam spokojnie upiec kiełbaski, ale o dłuższej posiadówie przy ognisku nie ma co marzyć wobec czego idziemy dość wcześnie spać. Noc była zimna i było dużo wilgoci. Zabrałem ze sobą dwa śpiwory więc chłód mi nie przeszkadzał. Wstajemy dość wcześnie ponieważ o 10-tej. jesteśmy umówieni w Trwanikach z resztą ekipy. Około 3 km. przed Trawnikami krajobraz znacznie się poprawia. Jest dużo drzew i fajnych widoczków. Do Trawnik docieramy o godz. 10:10 a więc prawie punktualnie. Czekają tam na nas Maga i Amico. Dojechać mają: Skored, Predator, Qbowy, ElTech, Młody_ElTech i Tedzio. Wypływamy dość późno gdyż ekipa z Warszawy miała problemy z dotarciem na miejsce, ale koniec końców wszystko się ułożyło i ruszyliśmy w dalszą drogę.Robimy przerwę na jedzenie, kawkę i pamiątkowe zdjęcie Uczestników spływu


Fot. ElTech



a także pływadeł.



Fot. Maga




Bez kłopotów dopływamy do stanicy wodnej w Jaszczowie gdzie wiosną rozpoczynaliśmy spływ z Magą, Amico, Tedziem i Krzyśkiem.















Fot. ElTech
















Fot. Pointer


Pojawia się pomysł aby tu nocować jednak po głosowaniu dochodzimy do wniosku że jest za dużo ludzi i raz dwa żegnamy się z Jaszczowem. Po odpłynięciu kilku km. znajdujemy ciche i odludne miejsce w sam raz dla nas.





Kociołek już zajął swoje miejsce




Około godz 21-szej docierają do nas jeszcze Ropuch, Turabat, Puciek, Wojtek i Marek. Muszę w tym miejscu dodać, że dopłynęli do nas w kompletnych ciemnościach korzystając z latarek co uważam za nie lada wyczyn, biorąc pod uwagę meandry Wieprza. Ognisko i nocne Polaków rozmowy w miłej atmosferze mogły by się nie kończyć, a jednak trzeba wypocząć przed jutrzejszym pływaniem. Rano robimy zdjęcie grupowe



Fot. ElTech


i płyniemy dalej.
















Fot. skored




Pogoda w dniu dzisiejszym nas nie rozpieszcza. Płyniemy w niewielkim, na szczęście przelotnym deszczu. Tempo jest spokojne. Pierwszy raz zakładam fartuch na kajak i kurtkę przeciw deszczową.





























Fot. skored




Teraz może sobie padać choćby do wieczora. Jak na złość po przepłynięciu niewielkiej odległości widzę, że grupa zrobiła przerwę pod drzewem, a nawet rozpalili ognisko.



























Fot. skored





Aż mi się nie chciało wysiadać z kajaka. Postanowiłem potrenować z wyczynowym wiosłem Ropucha tzw. ,,łyżką". Kiedy deszczyk ustaje cała ekipa się woduje i po kilku km. docieramy do mostu w Łęcznej.















Tu żegnają się z nami Maga















i Amico















Bardzo ubolewaliśmy nad tym rozstaniem, ale czasami tak w życiu bywa że są sprawy ważne i ważniejsze....Kochani! Dziękuję za wspaniałe towarzystwo!


Odpływamy od miasta.

Wpływamy w kilka zwałek. Przed jedną z nich musiałem wytracić prędkość do zera ponieważ Puciek i Turabat zatarasowali przejście. Nie cofałem się myśląc że zdołam się rozpędzić, niestety przed samym drzewem wiedziałem, że płynę za wolno i nurt zepchnie mnie na wystającą dość masywną gałąź. Pomyślałem, że po prostu się od niej odbiję i po kłopocie. Tak też było, z tym że przechyliło mnie dość mocno i kajak nabrał trochę wody. Niewiele, ale d...a mokra :) Na tej samej zwałce Marek (kolega Wojtka) zaliczył klasyczną kabinkę. Przyparcie do drzewa i wywrotka. Obyło się bez strat. Sprzęt dobrze zamocowany do kajaka. Brawo Marku.

Nasi długole ...Ropuch, Turabat i Puciek postanawiają płynąć szybciej i jesteśmy umówieni, że ,,jakoś" się znajdziemy na nocleg. Niestety nam się to nie udaje i na tą noc jesteśmy rozdzieleni. Obóz mamy około 2-3 km. za mostem w Kijanach.

Nad ogniskiem ląduje kocioł. Dziś będzie cebulowa.















Fot. ElTech




Humory dopisują do tego stopnia, że brzuch boli ze śmiechu. Super atmosfera!
























W nocy zostają wystawione warty, ponieważ lokalna młodzież pragnie uczcić ostatni weekend wakacji, a my zdaje się zajęliśmy im miejsce. Są kulturalni i przechodzą na inne miejsce jednak dla pewności nasz obóz jest pilnowany. Na szczęście nie było powodów do jakiejkolwiek interwencji.

Dla oznaczenia terenu rozwieszony zostaje również baner forumowy :)



































Fot. ElTech




Rano po szybkim śniadanku razem z Tedziem i Pointerem ruszam śladem Predatora, który postanowił wypłynąć wcześniej ze względu na swój wolny kajak. Po drodze mijamy obóz naszych długoli. Zastajemy nad wodą Ropucha podczas toalety porannej (golenia :) ). Zamieniamy z nim parę zdań i płyniemy dalej. ,,Ścigacze" nas dogonią. Po kilku km. zastajemy na brzegu Pointera, który nam odskoczył do przodu na przerwie. Postanawiamy również rozprostować kości. Dopływają ElTechy i reszta towarzystwa. Korzystając z okazji chłopaki testują pływadła swoich kolegów.
















Fot. skored




Znów ruszamy z Tedziem i Pointerem jako pierwsi i podkręcamy tempo. Pod mostem w Sernikach mamy fajne bystrze na którym postanawiam się pobawić. Wybieram najbardziej rozfalowane miejsce i ruszam nabierając prędkości. Z daleka fale nie wyglądały na takie duże, ale słowo się rzekło....zresztą za późno na wycofanie się. Kajak zachował się super. Jedynym moim błędem było niezałożenie fartucha. Spore fale przelały mi się przez kokpit i woda dostała się do kajaka. Spodenki i koszulka do połowy mokre. A co tam! Fajna zabawa! Miałem chęć spłynąć to bystrze raz jeszcze.....Dopływamy do Lubartowa i nie spieszymy się już bo za chwilę jest Szczekarków - meta naszego spływu. Jest 31 sierpnia 2014 r. godz. 13:00. Kończymy spływ. Przy pięknej stanicy w Szczekarkowie robię jeszcze krótką przepływkę Ropuchowym Sekatexem ponieważ jestem bardzo ciekawy tego kajaka. Może kiedyś.......





























Fot. ElTech




Serdecznie dziękuję przyjaciołom z ForumWodnego.pl za wspólny spływ, za wspaniałą atmosferę i za bóle brzucha ze śmiechu! Do następnego razu........