Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 16 czerwca 2014

22 luty 2014 Pilica - Tomczyce - Góry - 20 km.


W dniu 22 lutego 2014 roku odbył się mój chrzest w kajaku i to na rzece z którą mam do czynienia od dziecka. Pilica to dobra rzeka na początek przygody z kajakiem czy kanu. Ale po kolei..... Z Leszkiem złapaliśmy się tuż przed Tomczycami i razem dojechaliśmy na miejsce. Czekał tam na nas już Ted. W sumie było nas 8 osób. Szybkie przepakowanie kanu Leszka na przyczepę i za chwilkę jesteśmy nad wodą.


Obrazek
 Fot. Czołg

No i pierwszy mój problem nowicjusza....jak w to wleźć żeby się nie przebierać na samym początku???? No, jakoś się udało. Rękawiczki na ręce, mata na nogi co by nie płynąć z mokrymi porciętami i naprzód. Prawdę mówiliście - kajaki Vista są stabilne. Po przepłynięciu krótkiego odcinka odwiedziliśmy Port Ulaski.

Obrazek
 Fot. Czołg

I znów wysiadanie i wsiadanie do kajaka, wrrrrr Za co?... Ja się pytam? Za co? Tu było łatwiej bo Mariusz zrobił pomost więc .......nie było najgorzej. Nabłociliśmy na nim trochę, ale mam nadzieję że zanim tam pojedziesz to przyjdzie ulewa i pozmywa, ale w ramach rewanżu poprawione zostały siedziska które się walały po ziemi.

Obrazek
 Fot. Czołg

Zdjęcia pamiątkowe, tel. do Ropuszka bo tu mieliśmy się spotkać, ale chłopaki zjedli za dużo jajek więc ciężko im się płynie i spotkamy się na dalszym odcinku trasy. Na wodę! Przy pomoście do kajaka wlazło się lekko i do boju. Nagle świst, nagle gwizd..... oglądamy się za siebie i mkną dwie strzały. Ropuszek z Turabatem.

Obrazek
Obrazek
Fot. Czołg

Przywitanie, wymiana paru zdań, chłopaki zataczają koła i stygną. Jest za wolno, stanowczo za wolno, robi się im zimno. Więc puszczamy ich przodem i umawiamy się przy starym moście na popas i chwilę pogawędki. Lądowanie przy moście. Zostałem tu lekko zepchnięty i przyparty do filaru mostu przez kanujkę,  niegroźnie, choć na początku się wystraszyłem. I tu pierwsza nauka. Nie wszyscy na raz pod ląd. Lepiej odczekać i na spokojnie lądować. Mój sąsiad Robert wciągnął mnie z kajakiem na brzeg, więc wysiadało się jak pod hotelem z taksówki. Pogawędki, herbatki, zdjęcia, jednym słowem luzik. Pora na wodę.
Obrazek
Fot. Czołg

Dalej spływ ,,płynął" spokojnie i bez przykrych niespodzianek. Porozbijaliśmy się na grupki i tak sobie gaworząc, dopłynęliśmy w okolice Białobrzeg, gdzie zakończyliśmy spływ. Znów kurna wysiadanie!!, a ja chcę jeszcze płynąć........Niestety Lechu mnie wyciągnął z kajakiem na brzeg i nie pozostało mi nic tylko wysiąść. Załadunek sprzętu i jedziemy do stanicy Andrzeja - naszego miłego gospodarza.


Obrazek
 Fot. Czołg

Andrzej nam sporo i ciekawie opowiadał. O spływach, rzekach, polowaniach i innych ciekawostkach. Słuchajcie. Niech każdy kto może poleca usługi Andrzeja gdzie może z czystym sumieniem. Sam to będę robił bo to jest super firma i super facet. Zjedliśmy żurek z JAJKIEM, kiełbaskę z ogniska, kawka, herbatka i smuga do domu......niestety. Moje odczucia? Super, super, super. Pogoda dopisała, towarzystwo zajefajne, ciekawe, miłe i sympatyczne. Dzięki Waszym wpisom co zabrać i jak się przygotować uważam, że niczego mi nie brakowało i byłem przygotowany jak należy. Do rzeki trzeba podchodzić z szacunkiem i należy zdać sobie sprawę, że Ona może nam pokazać gdzie raki zimują jak ją zlekceważymy.

Obrazek
 Fot. Czołg

I jeszcze piesio Ted-a


Obrazek
Fot. Czołg

A to Czołg :)



Obrazek


 Fot. Robert/ElTech
P.S. Tylko to wsiadanie i wysiadanie z kajaka, hahaha

6 komentarzy:

  1. Czołgu super pomysł i wykonanie. Będę tu czasem zaglądał. Pozdrawiam Qbowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest elegancko! Będę tu bywał :)
    Życzę zdrówka i dużo ciekawych pływań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego Czołg???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten nick ma swoją historię, ale to już tylko na ucho :)))

      Usuń