Piątek.
6-tego listopada w piątek spotykamy się u Artura_Kajaczka - Basia z Darkiem (Sharany), Sikor i ja. Taką oto namiastką ekipy, która ma się zjawić na zlocie, bo inaczej tego spotkania nie można nazwać, jedziemy na Rawkę.
Po drodze łapiemy się z Rybami.
Po dojechaniu na miejsce, szybko instalujemy się w pokojach i oczekujemy na przyjazd ElTecha, Predatora i Qbowego.
Wieczór przy ognisku biegnie nam za szybko w doskonałych humorach i bardzo wesołej atmosferze.
Sobota.
Rano, po śniadanku i kawce szykujemy się na spływ
Rawka to super rzeka. Ludzie obeznani z kajakarstwem mówię, że jest to rzeka nizinna o charakterze górskim.
Wody mamy dosyć, pogoda też w porządku.
Wspominamy wczorajszy wieczór, co dostarcza nam sporej dawki humoru.
Dziko i pięknie. Sporo zwałek. Większość pokonujemy nie wychodząc z kajaków.
Pogoda kusi Artura do wypróbowania "żółwika"
Gdy tylko nadarza się okazja i jest większe prawdopodobieństwo kabiny sępy rzucają się z aparatami :)
Mijamy takie oto fajne miejsca gdzie woda przyspiesza.
Czasem musimy sobie pomagać. Poniżej daję "dzióbka" Rybie :)
Po drodze mijamy sztuczny próg. Mam strasznie ochotę go spłynąć. Kolega z ekipy Skierniewickiej mówi, że pokaże mi którędy spłynąć, by nie uszkodzić kajaka, gdyż w jednym miejscu leżą jakieś rupiecie. No to ruszamy. Jemu gładko udaje się spłynąć, ja zatrzymuję się na progu i ku uciesze widzów z aparatami i kamerami ląduję w wodzie. Zdjęcia klatka po klatce na samym dole relacji.
Jest ciepło, więc się nie przebieram. Zakładam tylko cieplejszą czapkę i po przerwie śniadaniowej ruszamy dalej.
Ta żabka w wodzie to Sikor, który na zakończenie dzisiejszego pływania postanowił wypróbować nowo zakupioną piankę.
Teraz całą brygadą ruszamy przez łąkę pareset metrów ciągnąc kajaki do miejsca noclegu.
Dziś spłynęliśmy odcinek Kamion - Budy Grabskie.
Czas na przebranie, posiłek, chwilkę odpoczynku i później miły czas przy ognisku.
Dziś mamy super gościa. Dojechał do nas Ropuch. Znów świetna atmosfera i kupa śmiechu.
Niedziela.
Dzisiejszy odcinek to Budy Grabskie - Bolimowska Wieś. Dojeżdżają do nas kolejni goście. Monika z Adamem. Już razem pływaliśmy. Bardzo sympatyczni ludzie.
Ropuch próbuje się zmieścić w Cerro. Hehe - gdzie z tymi długimi nogami :)
Po śniadaniu należy się odpoczynek.
Ropuch długo przez nas namawiany zdecydował się popłynąć swoim Solusiem. Żaden zwałkowiec mu nie leżał. Nie dziwię się :) Z taaaaakimi dłuuuuuugimi nogami?! :)
Przy tamie, gdzie nocowaliśmy będąc ostatnim razem w lecie na Rawce, robimy przerwę śniadaniową.
Dzień jest w porządku, choć trochę wietrzny.
Spływ kończymy przy tamie w Bolimowskiej Wsi. Pakujemy sprzęt na przyczepę Artura Kajaczka i jedziemy do naszej kwatery pakować się by opuścić to niegościnne miejsce. Nie chcę się nad tym rozpisywać. Szkoda nerw. Gdyby nie ekipa - wynieśli byśmy się od tych Państwa, a tak...ciężko nam było popsuć humory swoim urąganiem.
I Ropuch dał radę Solusiem pokonać Rawkę :)
Obiecana foto - relacja z mojej przewrotki.
Serdecznie dziękuję Wszystkim za spływ! Jesteście fantastyczną ekipą co potwierdza się po raz kolejny. MENAŻA 07!
No, no! Może jednak wybiorę się nad tą Pilicę!
OdpowiedzUsuń