Orzech zaplanował na pierwszy cieplutki weekend 2017 roku spływ Pilicą. Stęskniłem się za pływaniem w krótkich spodenkach i koszulce. Bez tych wszystkich ciepłych ubrań, więc grzech było odmówić.
Spotkaliśmy się w piątek 31 marca pod wieczór w Brzeźcach u Artura kajaczka. Ekipa z kajaczek.pl pomogła nam w logistyce. Głównie dzięki tej pomocy mogliśmy wybrać Inowłódz jako start spływu.
Po przyjeździe do Brzeźców zaczynamy od rozstawienia lokum do spania. Ja i Orzech wybieramy tarpy. Sikor i ElTech z synem Pawłem wybierają nowo powstałe domki.
Po zorganizowaniu noclegu zmierzamy w kierunku miejsca przeznaczonego na ognisko, wszak trzeba stworzyć klimat ogniskowy i zjeść kolację.
Planujemy pobudkę na godz. 6:00. Jesteśmy świadomi, że nie posiedzimy za długo, jednak przy ognisku tak jak w wojsku czas szybko leci. Spać idziemy po 1:00.
Rano rzut okiem na Pilicę.
Sikor organizuje ogień
i grzejemy wodę na ciepłe picie.
Muszę wspomnieć o spaniu pod tarpem. Nie to żebym narzekał, ale w kość nam z Orzechem dała kondensacja. Wszystko mokre łącznie ze śpiworami. Tak więc z rana dochodzi jeszcze suszenie.
Z rana dojeżdżają do nas jeszcze Wilk, Predator i Qbowy.
Kuba przywozi dar od żony za który ładnie dziękujemy :)
Ładujemy sprzęt na przyczepę
i ruszamy w drogę. Kierunek Inowłódz.
Na miejsce startu docieramy bezproblemowo. Cieplutko, sympatycznie, wesoło, chce się żyć.
Graty do kajaków i ruszamy.
Pozom wody jeszcze na niezłym poziomie, choć kilka razy udało się dotknąć wiosłem piaszczystego dna. Za kilka dni Pilica będzie płytka jak co roku w lato.
Po drodze nie żałujemy sobie przerw. Płyniemy spokojnie, bez spinki. Woda nam bardzo pomaga. Później się dowiedzieliśmy, że Zalew Sulejowski zrzucał wodę.
Po dopłynięciu do Domaniewic postanawiamy zaczekać chwilkę dłużej, gdyż w dniu dzisiejszym na Pilicy odbywa się maraton. Niedługo powinni dopłynąć najszybsi. Doczekaliśmy się.
Po gratulacjach ruszamy w dalszą drogę. Dziś ElTech z synem kończą spływ. Mają auto w Tomczycach. My planujemy nocleg przed Tomczycami, także ElTechy jakieś cztery km. przepłyną sami.
Pożegnanie ElTechów
I dalej standardowo. Przygotowanie obozowiska.
I ognisko.
Rano również standardowo...kondensacja.
Korzystając z poziomu wody plądrujemy z Predatorem wszystkie zakola i kanaliki.
Mijamy Ulaski Stamirowskie i "Port Ulaski" w którym to stacjonuje nasz kolega Wanienka. Niestety nie tym razem.
Po drodze robimy przerwę na kawę.
Znalezisko Predatora.
Chłopaki są niecierpliwi, więc pierwszy raz kawę zabieram do kajaka i popijam w trakcie płynięcia :)
Po drodze spotykamy się jeszcze przed Białobrzegami z Sharanami. Basią i Darkiem, którzy wracają z maratonu. Zajęli na nim trzecie miejsce. Gratulowaliśmy miejsca na podium.
W oddali majaczy już stary most w Białobrzegach.
Przystań w Białobrzegach.
Ostatni most przed Brzeźcami zwiastuje rychły koniec spływu.
I to co nieuniknione...meta spływu.
Serdecznie dziękuję za spływ Panowie. Było mega fajnie. Ekipie z kajaczek.pl dziękuję za udostępnienie stanicy i za pomoc w logistyce. Zaoszczędziliście nam sporo czasu i problemów.
Wszystkie fotki tu: https://goo.gl/photos/YDDFSFhHMejLM8b49
Do zobaczenia na wodzie!
Do zobaczenia na wodzie!
brawo Czołgu choć nieco oszczędnie w słowach :):):)
OdpowiedzUsuńA mogłeś się rozpisać o tej kondensacji :):):)
Od siebie mogę polecić worki wodoszczelne na kajak. Jeśli planujecie wypad na spływ kajakowy to na pewno wam się przydadzą. My jeździmy na spływy od dawna i zawsze mamy takie worki, plecaki i rękawiczki oraz kamizelki. Wygoda i bezpieczeństwo to podstawa.
OdpowiedzUsuń