Zebrała się nas spora ekipa.
Niektórych uczestników widziałem po raz pierwszy, ale na wodzie nie ma to znaczenia. Każdy każdemu pomaga i doradza w razie potrzeb.
Pogoda świetna jak na koniec września. Cieplutko.
Zaczynamy przy moście w Wąchocku.
Jedni ruszają za mostem, inni przed, aby zaliczyć niewielki prożek z bystrzem. Prus przeciera szlak więc ruszam za nim i bezboleśnie pokonuję pierwszą przeszkodę.
Początkowy odcinek do Starachowic był spokojny. Trochę kręty, ale bez niespodzianek i można było odpocząć na wodzie. Przy zalewie Pasternik w Starachowicach mamy tamę i robimy dość długą przenoskę. Przy tylu osobach nie stanowi to jednak żadnego problemu.
Ruszamy za tamą w bezpiecznym miejscu.
Od tego momentu płynę w fartuchu. Za chwilę pokonujemy dość spory próg. Dopływam i nie widzę jaka jest jego wysokość. Okazuje się że nie jest bardzo wysoko, ale z perspektywy siedzenia w kajaku jednak robi wrażenie.
Po drodze mamy kilka zwałek,
a niezła zabawa zaczyna się od mostu w Michałowie. Długie kamienne bystrza i progi rysują mi kajak. Mam problemy z wychwytywaniem miejsc w których są głazy i często się o nie ocieram. Zdarzało się, że kajak mocno przechylał się na boki. Niezła zabawa. Pokonujemy również kaskady.
Spływ kończymy w Dziurowie, gdzie korzystając z ładnej pogody i spokojnej wody próbujemy jeszcze kajaki swoich towarzyszy. Ja opływałem Delsyka Nifty 385
i Prijona Canyona.
Oba kajaki są w porządku. Tym pierwszym byłem poważnie zainteresowany zanim kupiłem Carolinę 14. Po testach kajaków przyszedł czas na ognisko i pieczenie kiełbasek.
Miło było spotkać starych znajomych, poznać nowych i zaliczyć kolejny odcinek fajnej nietypowej jak dla mnie rzeki.
Fot. Prus, Pointer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz